Ja, Nnoitra, Ulquiorra i Grimmjow siedzieliśmy w pokoju niebieskiego. Zastanawialiśmy się jaką karę poniesiemy za spalenie piwnicy Romana. Cóż...Aizen nie wyglądał na zadowolonego. Właściwie to o jego wkurwieniu od rana gadało już całe Las Noches.
Nagle do pokoju wbił Szayel.
-Rozbierać sie!
-Po chuj?! -spytał zdziwiony Grimmjow.
-Będę gwałcił.
-Szayel chyba właśnie lecą "Barwy szczęścia", "Moda na sukces" czy coś tam innego co zazwyczaj oglądasz, idź obejrzyj bo przegapisz.- powiedziałam mając nadzieję na pozbycie się przychlasta.
-Dzisiaj są powtórki...a "Moda na sukces" już się skończyła.
Wszystkich ogarnął zonk.
-Jak to skończyła? -spytał zdziwiony Ulquiorra.
-No, już dawno, po 1 666 000 odcinku.
-No tak...w sumie w tym wszechświecie to chyba tylko głupota Jaegerjaqueza jest nieskończona. -pomyślałam.
-Gdzieś coś było że to jeden ze zwiastunów apokalipsy. -skomentował Nnoitra.
-A jakie są pozostałe? -spytałam.
-Leonardo DiCaprio dostanie Oscara, czarny zostanie papieżem, Ulquiorra się uśmiechnie, a Grimmjow policzy ile to jest 2+2.
-Pierwsze już się spełniło. -zauważył Szayel.
-Te dwa ostatnie..to nie na serio, nie? -zapytał Ulquiorra.
-Tak sobie myślę o swojej karierze. -wtrącił Grimmjow który własnie leżał na łóżku i dłubał sobie w uchu.
-Karierze Espady? -spytał różowy.
-Nie...myślałem czy nie zaciągnąć się jeszcze do jakiejś roboty.
-Roboty? Ha! A do jakiej roboty ty się w ogóle nadajesz? -spytał Nnoitra. -Możesz co najwyżej zostać testerem karmy dla kotów.
-Grimmjow i praca...Popierdolone jak sanki w maju....Te dwa słowa się po prostu ze sobą nie łączą.
-Od kiedy ty się garniesz do roboty? Zawsze byłeś leniwą kurwą. -zapytał Nnoitr.
-W końcu trzeba coś osiągnąć w życiu.
-Nie do wiary, ja chyba źle słyszę! -krzyknęłam z niedowierzaniem.
-To było dziwne. To nie jest normalny tok myślenia Grimmjowa Jaegerjaqueza.
-W pośredniaku byłeś? -spytał Szayel.
-Tak. Mówią że nie mają pracy dla ludzi z moim wykształceniem.
-Raczej bez wykształcenia -sprostowałam.
-I tak w sumie to nie wiem co bym miał właściwie napisać w CV.
-Może coś w stylu.. "Jestem niedojebem umysłowym, nigdy nie ukończyłem podstawówki bo ujebałem w przedszkolu na leżakowaniu...Należę do armii popaprańca próbującego przejąć władzę nad światem. Noszę niebieską piżamę w smerfy i od małego jebią mi stopy."? Hah -powiedział Nnoitr nabijając się z niebieskiego i jego kompetencji zawodowych.
-Wiesz co? Masz wielką szansę poczuć mojego buta w swojej dupie! -powiedział wstając z łóżka.
-Może ja też bym gdzieś poszedł. -stwierdził Szayel. -Może zostanę modelem, piosenkarzem, albo ginekologiem!
-Aktorem w gejowskim porno chyba. -powiedziałam.
-A ja to bym chciał zostać batmanem.-wtrącił Ulquiorra.
-...
-Zawsze możesz zostać księdzem pedofilem tak jak twój ojciec. -skomentował Grimm.
-Na księdza też się mówi batman. -dodał Nnoitra.
Ulqu spuścił głowę. Chyba się zasmucił (przez tą jego ubogą mimikę twarzy trochę ciężko stwierdzić).
-A tak poza tematem!.. Miałem wam coś pokazać! -powiedział niebieski i wyjął z kieszeni jakąś buteleczka z brązowym płynem.
-Co to za ciecz w kolorze gówna? -zapytał jednooki.
-Too...to jest magiczny płyn. Osoba która go wypije będzie mówiła to co myśli i będzie odpowiadać na każde zadane pytanie!
Wszyscy spojrzeli z zaciekawieniem.
-Pamiętam... kiedyś zrobiłem takie coś, ale ktoś mi to podpierdolił. -wtrącił Szayel.- Teraz wiem już kto.
-Oj dobra! Nie spinaj różowego tyłka. Przetestuje dla ciebie...Chociaż właściwie to miałem użyć tego dla jakiejś beki.
-Może by wlać to Aizenowi na popołudniowej herbatce! -chlapnął Nnoitra.
-Albo Aizenowi i reszcie Espady! -dodałam.
-Dobre! Może być śmiesznie! -niebieski ucieszył się z pomysłu.
-Na każdej espadowej herbatce to zawsze Tosen albo Ulquiorra robią herbatę. -zwrócił uwagę jednooki.
-A więc, tym razem herbatę robi Ulek. -powiedział Grimmjow.
-Ja? Miałbym zdradzić Aizena-samę??
-No weźźź! Megu da ci swoje majtki. -przekonywał niebieski.
-Jakim prawem decydujesz za mnie?! Poza tym Ulek na pewno ich nie chce bo jest normalniejszy od was!
-Chcę.
-Wut? Tego się nie spodziewałam. Coś się tu ewidentnie spierdoliło. -pomyślałam.
-Grimmjow...znowu mu coś dosypałeś do picia?
-Jaaa? Nieeee.
-Ta, no skądże.
-Dobra, zrób to dla dobra sprawy! Chyba chcesz posłuchać Aizena?
Po jakichś 30 minutach targowania się i pierdolenia... z bulwersem i bólem dupy... zgodziłam się.
-No dobra! Ale jak do lapka dorzucisz mi PSP.
-Dobra...ty ździerco!
A więc oddałam swoje gacie Ulquiorze. Wizja kompromitującego się Aizena i spółki była zbyt kusząca.
-Zadowolony... Grimmjow?!
-Ulek może być układ?-spytał emosa.
-Tak.
Nietoper założył gacie na głowe. On chyba jednak nie jest ani trochę normalniejszy od tej bandy dzikusów.
-Będę tak chodził.
-Jak se chcesz! Tylko nikomu nie mów że to moje!
Po południu zebraliśmy się w pokoju obrad. Ulek przystąpił do robienia herbaty.
-Chcę żebyście wiedzieli że kara za wczorajszy wybryk was nie ominie, ale jeszcze szukam odpowiednio okrutnej. Mówię do Grimmjowa, Szayela, Ulquiorry, Nnoitry i Megu...- powiedział Aizen i spojrzał na nas złowieszczo.
Następnie nasz pan i władca wyjął duże kartonowe pudło spod stołu.
-Zaczniemy nasze zebranie od wniosków, skarg i zażaleń.
Właśnie miał otworzyć magiczne pudełko lecz skierował swoją uwagę na róg sali w którym stał Nietoper.
-Ale najpierw ktoś mi powie czemu Ulquiorra nosi na głowie różowe damskie gacie... i czyje one są.
Emos odwrócił się do Aizena.
-Megu zabroniła mi mówić.
Wszyscy spojrzeli się na mnie.
-Idiota! Boże co za wstyd! Co za spierdolina! Teraz wszyscy będą gadać dziwne rzeczy.
Załamałam się i jebłam łbem w stół.
-Dziwi mnie tylko że jest ktoś tak zdesperowany żeby zainteresować się u.....-przerwał.-Dobra nieważne, nie wnikam w wasze dziwne relacje. W sumie to chuj mnie to. Niech będzie, macie moje błogosławieństwo.
On chyba pomyślał że my jesteśmy w związku. Chciałam coś powiedzieć, ale z wrażenia zakrztusiłam się powietrzem i to tak że mało nie pierdolnęłam na podłogę.
Aiz włożył łape w karton i wyciągnął karteczkę.
-Pierwsze..."Grimmjowowi walą stopy". Hmmm....
-Ej! Kto to napisał?!- spytał niebieski z bulwersem, mierząc towarzystwo wzrokiem.
-No cóż, przykro mi, ale na stopy Grimmjowa nie jestem w stanie nic poradzić.
Wyrzucił karteczkę za siebie i wyciągnął następną.
-"Ser, majonez...odświeżacz powietrza, żel do włosów....maść na hemoroidy"..chwila. To moja lista zakupów.
Schował kartkę do kieszeni i wyciągnął następną. Właściwie był to jakiś pomiętolony, jakby przeżuty i wyjęty psu z gardła kawałek papieru toaletowego na którym było coś nabazgrane.
-"Zastanawia mie... kiedy szef da nam wypłatem bo muszem spłacić kredyt co go wziołem żeby spłacić kredyt który zaciongnołem żeby zakupić koksu."
Aizen spojrzał zza pudła z politowaniem.
-Eh...Grimmjow, dostaniecie wypłatę w przyszłym tygodniu.
-Skąd Aizen-sama wiedział że to ja?!- spytał Grimm dziwiąc się bardzo.
-Mamy tu tylko jednego narkomana analfabetę.
Aiz wyrzucił papier i wygrzebał z dna jakąś różową kopertę, otworzył ją i począł czytać zawartość.
-"Drogi Aizenie-samo. Chciałem panu wyznać że Pana kocham i strasznie mnie podniecają Pana włosy. Lubie przychodzić do Pana w nocy i patrzeć jak Pan śpi..."....... Co za chuj?!!- krzyknął Aizen podrywając się z krzesła i zbadał wzrokiem każdą zakazaną mordę przy stole.- Kto mnie nachodzi w nocy??!
Parsknęłam śmiechem.
-Jak się dowiem kto to napisał to zawiśnie na dachu Las Noches! Na jajach!- rzekł z wkurwieniem. -Skoro nie macie nic ciekawego do powiedzenia...
Aiz spierdzielił karton ze stołu. W tym momencie Ulquiorra podał herbatę i przystąpiliśmy do picia. Siorbnęłam trochę z filiżanki i po chwili zrobiło mi się dziwnie.
-Coś jest nie tak...Nie mówcie że ten kretyn się pomylił!
Spojrzałam na Grimmjowa i Nnoitrę. Wyglądali jakby właśnie zwalili się w spodnie.
-Ten jełop Ulquiorra...Czy on dolał tego wszystkim?!
Nagle odezwał się Aizen.
-Droga Espado! Wiem że jestem dla was chujem, ale jesteście da mnie jak moje dzieci. Może tego nie wiecie ale mama mnie nie kochała jak byłem mały przez co teraz jestem kutasem który odreagowuje to na podwładnych i przez podbijanie świata. Co ja do chuja mówię.
To chyba były najdziwniejsze słowa jakie kiedykolwiek słyszałam z ust Aizena. Serio, to nawet nie było śmieszne.
-Uważam że jest pan sekśi! -krzyknęła Harribel.
Nnoitra zaczął się śmiać.
-Zasrałem kibel Szayela bo mój mi się zapchał!
Różowy spojrzał na niego.
-Harribeel goli dupeee!- odezwał się Starrk wstając z krzesła. (Nie wiem skąd on to wie, ale ok. Nie wnikam.)
Poczułam jak coś ciśnie mi się na usta i wybiegłam z sali.
Ja, Grimmjow, Szayel, Ulquiorra i Nnoitra wrócilismy do pokoju niebieskiego.
-Nie dobrze. Nie możemy wygadać się przed Aizenem. -powiedział Grimm chodząc nerwowo w kółko.
-Jak Aizen-sama się dowie to wyśle Grimmjowa na karnego jeżyka, albo i gorzej...mnie też wyśle. -wtrącił Ulquiorra.
-Jak wygląda karny jeżyk dla Espady...? -spytałam z zaciekawieniem.
Myślałam że to dobre dla dzieci. To trochę dziwne, no ale dobra, nie będę kwestionować metod wychowawczych Aizena.
-Jak normalny jeżyk tylko większy i z prawdziwymi kolcami. -odpowiedział Szayel poprawiając binokle.
-Ulquiorra! Ty ofiaro dziurawego kondoma! Jak cie jebne w ten twój emo makijaż to zobaczysz! Miałeś to dać wszystkim oprócz nas!- warknął Grimmjow podchodząc do emosa.
-Nic takiego nie było w umowie.
-Jak nie było, jak było! Zrobie ci z mordy origami zmazie nocny nietoperza!
-Kup se Halitomin bo ci wali z ust.
-Oddawaj majtki, nie zasłużyłeś!
Grimm sięgnął do głowy nietopera, ale ten zrobił unik.
-One są moje! Nie dostaniesz ich dla siebie!
-Ożeż ty chuju! Jakbym w ogóle mówił że je chce dla siebie!
Grimmjow próbował złapać Ulquiorrę za chabety, ale ten ponownie uniknął jego łapska. Niebieski dobył miecza i zamachnął się na emosa lecz emos sparował cios swoim zanpaktou. Zaczęli się lać.
Szayel począł patrzeć się na mnie dziwnie z tą swoją miną z serii " ja nic nie kombinuję".
-Meguuu...powiedz mi.. co ty właściwie, tak naprawdę o mnie myślisz?- spytał z podejrzanym uśmiechem.
-Hmm...jesteś popierdzielonym zbokiem i wyglądasz jakby cie cyganka w biegu wysrała. Poza tym jesteś debil i pojebus. Właściwie to wszyscy jesteście debilami, ale w jakiś tam sposób was lubię. Szczególnie Grimmjowa, wkurwiamy się nawzajem ale jest dla mnie jak brat i Ulka bo tak naprawdę to mi się podoba..
Zrobiło się cicho. Grimmjow i Ulquiorra zamarli w bezruchu i spojrzeli na mnie robiąc duże oczy. Nagle skapnęłam się co ja właściwie powiedziałam. Boże... wiem, wiem...to było żałosne.
-Cóż, czas się spakować, zmienić nazwisko i wyjechać gdzieś w pizdu..- powiedziałam.- Zrobiłabym to gdybym tylko miała taką możliwość!!- krzyknęłam histerycznie, łapiąc się za głowę.
-Łoooo...o luju! Robi się dziwnie!- odezwał się Nnoitra.
-Kurwa!...Kurwa! Kurwa! Kurwa! I jak to teraz odkręcić?! Szayel cwelu! Wymyśl coś i wykasuj wszystkim pamięć!
-Nie obraź się...ale nie. Hahah.-odparł śmiejąc się z całego zajścia.
Po prostu wyszłam stamtąd, zamknęłam się w swoim pokoju i zaczekałam aż mi przejdzie. Siedziałam tam jakąś godzinę.
-Ni chuja! Idę do Szayela!
Wyszłam z pokoju, skręciłam w prawo, w lewo, na dół i na ukos, zgubiłam się 5 razy, ale w końcu wyszłam na zewnątrz i trafiłam pod laboratorium Landryna. Weszłam do środka. Różowy dłubał właśnie śrubokrętem w jakimś prototypie wibratora.
-Czego chcesz?
-Ja w tej żenującej sprawie.
-No dobra. W sumie to mam coś na to.
-Tak?!
Ucieszyłam się. Pojawiła się jakaś nadzieja.
-Ale coś za coś.
-O nie! Nie dam się zgwałcić, na to nie licz!
-Oj dobra! Nie histeryzuj. Chciałem tylko pożartować.
Zbol odszedł kilka kroków i wyjął coś z szuflady. Podszedł do mnie i dał mi jakąś różową pastylkę.
-Daj to Ulkowi. Jak to połknie straci przytomność, a jak się obudzi nie będzie nic pamiętał. Więcej nie mam i teraz nie wysram....w sensie że nie zrobię.
-Zawsze coś. Dzięki.
Wzięłam to różowe coś i wyszłam.
-I jak ja niby mam mu to teraz wcisnąć?!
Patrzyłam się tak na tą różową pigułę i coś mi nie pasowało. Czułam jakieś ślepia na sobie.
-Do chuja pana..Jak teraz podniosę wzrok to na pewno kogoś zobaczę. Oby to nie był ten emos!
Spojrzałam przed siebie. To był Grimmjow. Podszedł i uderzył mnie "po przyjacielsku" w ramię.
-Hello! Siora!- powiedział szczerząc zęby. W jego głosie słychać było nutkę sarkazmu.
-Kurwa...jaka ze mnie żenada. Teraz jest mi wstyd.
-Eh, przestań się nabijać...Chcesz mi pomóc?- spytałam niepewnie.
- W czym?
-Muszę wcisnąć to różowe coś Ulquiorze do gardła.
-A po chuj?
-Noo...Żeby zapomniał co powiedziałam!
-Dobra.
-Dobra? Tak po prostu? I nic za to nie chcesz w zamian....nic?
-Nie.
No cóż, to było trochę dziwne. Grimmjow nigdy nie robi nic za darmo i zazwyczaj nie jest zbyt bezinteresowny. W sumie nawet miło z jego strony.
Niebieski zabrał tabletkę z mojej ręki.
-Heej! Ulquioooooooorrrraaaaaa!~
Grimm spojrzał w lewo. Stał tam ten emos. Jakieś kilka metrów od nas. Cały czas tam był, a ja go nie zauważyłam. Niebieski wystartował w stronę nietopera. Ulqu odepchną się nogą od ziemi i zaczął lecieć szybko w tył, ale Grimmjow zbliżał się coraz bardziej i w końcu spotkali się twarzą w twarz.
-Otwieraj jape!
-Nie.
Ulek użył sonido i teleportował się do góry. Grimm zaraz za nim. Trochę to wszystko trwało, ale jakieś 40 minut później niebieski złapał emosa za gębę i wepchnął mu pastylkę prosto w gardło. Nietoper chciał zmusić się do wymiotów, ale padł na ziemię jak kłoda. Jaegerjaquez przerzucił go przez ramię i poszliśmy do labo Szayela.
-O, widzę że się udało.-powiedział Szayel kiedy nas zobaczył.
-Co tam strugasz Szayel?- niebieski spytał zbola po czym pierdolną Ulka na podłogę.
-A..wibrator....Z wbudowanym mp3, telefonem, budzikiem oraz funkcją odtwarzania radia.
-Aha. O kurwa!- Grimmjow krzyknął z przerażeniem i wskazał na leżącego, zwiniętego w chińskie osiem nietopera. -On się uśmiecha! Wszyscy zginiemy!
-Spokojnie, nie mamy jeszcze czarnego papieża a ty nie policzyłeś ile to jest 2+2 -różowy uspokajał Grimmjowa.
Szayel i ja pochyliliśmy się nad emosem.
-Dziwnie to wygląda. -stwierdziłam.
-No...tak trochę.-przyznał perwers.
-Mogę dorysować mu kutasa? -wtrącił Grimm z pełną powagą.
Nagle emos się obudził i podnosząc się do pozycji siedzącej jebnął mnie z główki.
-Co się stało?! -spytał.
-Zemdlałeś i Grimmjow przyniósł cię tutaj. -odpowiedział mu różowy.
-Zemdlałem? Nic nie pamiętam...Ostatnie co pamiętam to to że robiłem herbate.
Nietoper wstał i spojrzał się na mnie. Zdygałam się trochę że może sobie coś przypomniał i zaraz coś powie.
-Sorry za walnięcie z główki.
-S-spoko. Nnic mi nie jest. -odpowiedziałam masując się po czole.
-Chyba zapomniałem o czymś ważnym.
-Uff...Jednak nic nie zapamiętał.
-Różowy, jak się robi taką magiczną miksturę? -spytał Grimm.
-A, to proste. Bierzesz trochę łupieżu z włosów Nnoitry, bród z pod paznokcia Aizena, kilka moich włosów łonowych, mocz psa, spermę słonia oraz krew miesięczną dziewicy. Mieszasz to w jakimś słoiku, zakręcasz i czekasz z miesiąc aż skiśnie.
-I ja to piłem..
Później wszyscy się porzygali, dostali rozwolnienia i tak to się skończyło.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz